Udało mi się dokonać podwójnego trawersu Gór Mackenzie jako pierwszemu Polakowi i jednemu z nielicznych na świecie. Co mnie motywowało? Jakiego sprzętu używałem? Co w życiu jest ważne? Zapraszam do finałowej relacji z wyprawy.
Udało mi się dokonać podwójnego trawersu Gór Mackenzie jako pierwszemu Polakowi i jednemu z nielicznych na świecie. Co mnie motywowało? Jakiego sprzętu używałem? Co w życiu jest ważne? Zapraszam do finałowej relacji z wyprawy.
Razem z podróżnikiem Rupert Dook wracamy w góry Mackenzie. Rupert już trzykrotnie przemierzył te góry, jednak nigdy w obie strony. Wędrował także po North West Passage.
Właśnie opuszczamy Norman Wells i ruszamy na szlak Canol.
Po 25 dniach i 611 km samotnej przeprawy, bez pomocy z zewnątrz, dotarłem do brzegów rzeki Mackenzie. Tym samym dokonałem pełnego długodystansowego trawersu gór Mackenzie od Ross River do brzegów Mackenzie.
Mam za sobą ok 400 km, obecnie jestem za Decca Creek. Wózek zostawiłem za rzeką Twitya, szczęśliwie udało mi się ją „scrossowac” bez żadnych nieprzyjemnych sytuacji. Ta rzeka jest bardzo zdradliwa i niebezpieczna, nie raz okazywała swoje ciemne oblicze.
Tutaj wszystko się w moim życiu zaczęło. Był rok 2003, kiedy przepłynąłem rzekę Jukon 3-metrowym potontem Zodiac, wówczas miałem 24 lata….teraz już 39…ale nadal jest głód przygody i sportowych wyzwań.
Nie wywietrzał, wręcz przeciwnie – pragnienie doznań extremalnych jest tak duże, że marzę o tym, aby robić rzeczy, które są na razie odległe,ciężkie.